przez emilia 23 sty 2024, o 11:23
***
Na adoracji przyszły mi myśli o pustym kościele i braku chętnych do odwiedzania samotnego Jezusa. Czy to jest wina ludzi? Może częściowo, ale niestety niewiele osób wie o takim świętym nawiedzaniu Pana. Ja też nie wiedziałam, dopóki nie usłyszałam o tym. Wcześniej nie chodziłam na prywatne odwiedziny do Chrystusa Eucharystycznego. Dziś mnie zadziwia!
Trzeba ludziom o tym mówić i zachęcać, to głównie kapłańska rola, ale nie tylko.
Następna rzecz, to chodzenie na Msze św. w tygodniu. Szokiem dla mnie było w Zatorach brak ludzi na Mszy św, w tygodniu. Przychodzą tam tylko ludzie, którzy zamówili ją, bo mieli intencję. Nikt poza rodziną nie przychodzi w tygodniu. Obserwowałam to kilka razy i nie było nigdy tych samych osób. Licząc kilka osób w kościele, nie trudno to stwierdzić. Czyja to wina?
Nie, nie chcę tu nikogo oskarżać, ani winić, lecz czy proboszcz nie powinien ludzi ciągle zachęcać? Nie wiem... może ich zachęcał, ale skoro nie zdołał, to może zbyt krótko, czy zbyt słabo? Raczej wątpię w takie zachęcanie...
Jednak ludzie mają czas na siedzenie przed TV i inne rozrywki, to czyż te 30 minut w kościele, nie przyniosłoby mnóstwa Łask - cudownych Bożych Darów i błogosławieństwa?! Jezus czeka na nas ze swoimi darami i pragnie nam je dać, ale trzeba przyjść, oderwać sie od telewizora czy komputera i iść po niesamowite łaski i czerpać miłość od Jezusa. W Nim siła, moc, nasza wieczność. To może być także znakomitą formą wynagradzania za nasze grzechy i można z pewnością skrócić kiedyś swój pobyt w czyśćcu! Ileż skarbów kryje się we Mszy Świętej, ileż dobra i radości. Przecież mamy o co prosić i przepraszać.
Kwestia adoracji przez duchownych. Tu jest jakaś tama i niestety tylko jeden kapłan - śp. ks. Wiesio trwał na adoracjach środowych. Poza nim nikt, nie przypominam sobie takiej rzeczywistości kapłańskiej. Wielki to byłby wzór i dla nas i dla innych księży. Poza tym zdumiewa mnie że nigdy, nigdy, nigdy nie ma ogłoszenia o środowej możliwości takiego spotkania z Jezusem! Dlaczego? Podczas gdy muzyczne uwielbienia są gorąco polecane i reklamowane.
Jakie to spotkanie, gdy zagłuszamy ciszę i nie słyszymy głosu Boga? Kogo uwielbiamy!?
Ksiądz Jan Vianney przebywał przed Jezusem całe dnie i noce. Uważał, że ma o co prosić, bo ma odpowiedzialność za całą parafię. Pragnął, aby nikt się nie potępił i chciał wprowadzić do Nieba wszystkich. Pościł, adorował, umartwiał sie, nawet biczował sie do krwi...kogo dziś na to stać? Nawet jest to dziś surowo zabronione. A nawet kazanie podczas Mszy św., ma trwać nie więcej niż ok. 10 minut, są dziś takie wytyczne...to skandal!
Gdyby dziś żył ks. Jan Maria Viannej i tak się zachowywał, pewnie byłby wydalony z kapłaństwa. A diabeł powiedział wtedy, iż jeszcze kilku takich księży i bylibyśmy zgubieni! Oto przepis na zbawianie dusz.
"Jeśli księża czują sie dziś samotni, to dlatego, że i Ja Jestem samotny, zupełnie opuszczony przez nich." Powiedział Jezus!
Dlatego szukają wypełniaczy czasu, a i tak nadal są samotni...
~~~~
NAJŚWIĘTSZE IMIĘ JEZUSA, BĄDŹ POZDROWIONE I POCHWALONE
NAJŚWIĘTSZA MATKO, RATUJ NAS OD DUCHA ŚWIATOWEGO, BO JEST NIM DIABEŁ!