przez emilia 24 lip 2018, o 17:46
W niedzielę rano 22ego musiałam dzwonić po karetkę - znowu!
Tata bardzo źle się czuł. Duszność i ból w klatce piersiowej zimny pot i majaczenie. To był zawał. Stracił przytomność w karetce i był reanimowany za pomocą elektrowstrząsów. Boże! Stan był ciężki, leżał na ojomie 3 dni. Dziś po południu przenieśli go na zwykłą salę. Chwała Bogu że jest lepiej! Tak sie bałam i martwiłam... gdyby nie wiara chyba bym oszalała, nie wytrzymałabym dłużej tego co sie znowu przetacza.Tyle tego w tym roku!
Oby to sie skończyło, oby ten lęk i stres się skończył, tak bardzo tego pragnę. Wiara jest wielką pomocą, jest nadzieją, że nic co sie stanie nie jest złem. Wszystko jest decyzją Boga. Wszystko jest Jego myślą i to co postanowił jest dla nas najlepsze, bo On jeden wie co jest najlepsze dla nas. To dźwignia i pociecha wiedzieć, że Ktoś czuwa nad nami i że nie jesteśmy sami, On jest przy nas. Ktoś bliski i kochający, On jest ponad nasze choroby obawy lęki smutki...On pociesza i daje moc. Niech ta moc nie zanika, niech rośnie!
Krwi Chrystusa, uzdrowienie chorych - wybaw nas!