Deprecated: Function set_magic_quotes_runtime() is deprecated in /profiles/1/17/17l/17luty/17luty.cba.pl/common.php on line 106
Forum urodzonych 17 lutego. Zapraszamy! • Zobacz wątek - Moje kartoflane ....serce

Moje kartoflane ....serce

Blog.

Orędzia Pana Jezusa do Kapłanów

Postprzez emilia 20 wrz 2018, o 10:15


DAR WOLNOŚCI

Jezus: Postaraj się synu, wyobrazić sobie życie człowieka bez odrobiny miłości. Było by to życie zimne i bez nadziei, suche i bezpłodne, bez promyka światła, bez żadnego uśmiechu, a uśmiech jest okazaniem miłości.
Byłoby życiem szatanów, życiem potępionych. Takim jest życie tych, którzy dadzą się pociągnąć złym duchom, które są duchami pychy, nienawiści, rozpaczy, zazdrości, niewyczerpanego pragnienia zła. Te duchy potępione, trawione gryzącą potrzebą dokonywania zła, są sprawcami nieprawości, podżegaczami gwałtu, bluźnierstw, nienawiści i podziału, herezji, sprośności i wszelkiego zła, jakie tylko jest we wszechświecie.

Przeciwnie, miłość pragnie dobra, działa dobro, pociąga nieprzeparcie duszę jej poddaną ku Bogu i ku braciom.
Miłość jest uczuciem tajemniczym, które ma swe źródło w Bogu, jak strzała rzucona z łuku dąży ku duszom, które są przedmiotem miłości. Dusze zaś są innej natury od materii i ciała, z jakim są na ziemi złączone.
Dusza jest tchnieniem Bożym, które ożywia materię i w tym jest podobną Bogu. Wolna i inteligentna, może ona przyjąć lub odrzucić miłość. Może też przyjąć ją w mierze określonej, lub w różnych stopniach.
Synu, słońce rzuca promienie, światło i ciepło na ciała będące w jego zasięgu. A ciała te od najszlachetniejszych do najlichszych, nie odrzucają tego promieniowania słonecznego i nie szkodzą jego światłu, ani ciepłu. Ale z duszami jest inaczej.
Dusze mogą wyrzec się miłości, a zwrócić się do nienawiści. Mogą one wyrzec się światła i wybrać ciemność, mogą też wyrzec się dobra i skierować ku złu. Gdyby ludzie zrozumieli dar wolności i co w sobie on zawiera - można wybrać szczęście wieczne, którego żaden język opisać nie może, a tylko Ojciec dać może - lub wybrać nieszczęście, jakiego człowiek na ziemi pojąć też nie może.

***

Obrazek



> Kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo.
Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo< - wybierajcie!

Pwt 30.

Przerażające to, ale dziś tak wielu ludzi wybiera śmierć!!!
Wczoraj siedziałam i zastanawiałam sie - czy szóste przykazanie Boże zostało zniesione?
Wszędzie cudzołóstwo!!!
W którą strone by sie nie obejrzał, ludzie żyją ohydnie łamiąc VI Przykazanie!
To wręcz epidemia!
Żyją pod dachami domów rodzinnych z rodzicami, dziadkami, żyją tam z partnerami, a raczej z konkubentami, nie wzbudzając niczyjego sprzeciwu! Wręcz przeciwnie rodzice chodzą zadowoleni i niefrasobliwi, chwaląc sie wręcz tym - "nie wiedziałam że będę taka tolerancyjna, a mi to nie przeszkadza..." itd.
Upadek obyczajów i ohyda, totalna ohyda! Żyć sie nie chce patrząc na to wszystko, paskudne to życie i niegodziwe. Wszędzie to samo; w sąsiedztwie, w rodzinie, na wsi, w mieście, w świecie i w Kościele, potop obrzydliwości!!! Przygnębia mnie to i żenuje, zawstydza i smuci. Gdy zaczynam o tym myśleć boli mnie dusza i mam wrażenie pobytu w piekle...

Dlaczego człowiek tak upadł>?
Dlaczego nie widzi zła które popełnia?
Dlaczego jest tak obojętny?
Dlaczego nie ma wyrzutów sumienia?
Dlaczego nawet starzy ludzie nie gorszą sie tym?
Dlaczego ludzie nie lękają się o swoje dusze?!
Dlaczego kapłani nie napominają>???
Wszyscy uważają to za coś normalnego.
Biedne ich dusze!
Nie ma już moralności, wstydu, zakłopotania, nie ma!
Osacza mnie to i mam wielkie pragnienie aby nie patrzeć, nie słyszeć, nie wiedzieć...
Ludzie tak bardzo obrażają Boga i nie myślą o tym!
Nie ma już bojaźni Bożej w ludziach.

WYBIERAJ - ŻYCIE LUB ŚMIERĆ!
PROSZĘ O CZYSTOŚĆ, DLA MŁODYCH SZCZEGÓLNIE, dla starszych o mądrość - A M E N +

***

Tata nadal jest w szpitalu. Wynikły nowe komplikacje. Nerki źle pracują, nogi spuchnięte i owrzodzone.
Operacja odłożona i niech Pan czuwa nad moim ojcem i da mu ulgę w cierpieniu, zdrowie i cierpliwość!
Niech wybaczy grzechy i daruje winy!
Cieszę sie że był w niedzielę u spowiedzi.
CHWAŁA PANU ZA TO!



Obrazek
emilia
Administrator
Administrator
 
Posty: 2098
Dołączył(a): 14 wrz 2008, o 10:10

JEZU, KOCHAM CIĘ BEZ GRANIC!

Postprzez emilia 21 wrz 2018, o 09:39



Panie, ja jestem mniej niż robak, mniej niż garstka popiołu, Boże mój, ja jestem tylko grzesznicą!
Otrzymałam wszystko od Ciebie: życie, łaskę i światło.
Tylko Tyś Sam Wielki, Święty, Wszechmocny i Wszystkowiedzący, Tyś Sam Wszechobecny!
Panie, jeżeli kocham Ciebie, to dlatego, że Ty dałeś mi miłość.
Jeśli ufam Tobie, to dlatego, że dałeś mi nadzieję.
Jeśli wierzę w Ciebie, to dlatego, że dałeś mi wiarę.
Ty jesteś Wszystkim, a ja niczym.
Ty jesteś Światłością, a ja ciemnością.
Ty jesteś Życiem, a ja śmiercią.
Ty jesteś Prawdą, a ja błędem.
Panie, ja jestem głupotą, a Ty jesteś Mądrością!

Mój Boże, od wieków zwróciłeś ku mnie swe miłosierne spojrzenie, choć byłam podobna do robaczka pełzającego w prochu.
Przyjdź, o mój Jezu, z Ojcem i Duchem Świętym.
Przyjdź do Twego robaczka!
Chcę Cię kochać, bez żadnych granic, ale nie będę do tego zdolna, jeśli nie przyjdziesz do mnie.
Bądź więc Sam duszą mojej duszy, daj mi Twego Ducha, który jest Ogniem przemieniającym, który oświeca i ogrzewa oczyszcza i ożywia!
Bądź duszą mego serca, mego ciała, całego mojego życia.
Tylko wtedy, o Jezu, będę Cię mogła kochać bez granic!
Chcę Cię ukochać za ten czas, w którym Cię nie kochałam, i za tych, którzy nie kochali Ciebie od początku, którzy Cię nie kochają teraz i nie będą kochali do końca wieków.
Chcę Cię też kochać za potępionych, którzy przez całą wieczność będą Cię nienawidzić.
Miłosierne Serce Jezusa - zmiłuj się nade mną, bo jestem grzesznicą :!: :!: :!:



Obrazek


Boże - Miłości Przedwieczna, z całego serca CIE proszę o zgodę i pokój w mojej rodzinie.
Jutro ważny dzień i wiele zależy od mojego brata, daj mu spokojne serce, mądrość i roztropność.
Boję się tego dnia, Ty wiesz wszystko.

JEZU, KOCHAM CIĘ BEZ GRANIC!

AMEN!+



Obrazek
emilia
Administrator
Administrator
 
Posty: 2098
Dołączył(a): 14 wrz 2008, o 10:10

OJOM

Postprzez emilia 25 wrz 2018, o 17:14


W piątek 21 września, tata miał robione stenty, ponieważ na bajpasy jest zbyt słaby, tak powiedział mi lekarz. Dzięki Bogu, jakkolwiek to zabrzmi, tak sie tego bałam! Po zabiegu tato trafił na ojom kardiologiczny i przebywa tam do dziś! Podłączony do dwóch maszyn nie może opuścić tego miejsca, bo stan sie nie poprawia...
Moje zmartwienie ciągnie sie dalej. Bóg ma swój plan wobec niego i realizuje go dzień po dniu. Moge tylko modlić sie i czekać...jak długo jeszcze?
Gdy tam dziś byłam nie dane mi było nawet z nim porozmawiać, bo trafiłam na zły czas i akurat był obchód, przyjmowany był nowy pacjent i podłączany tato do dializowania. Naczekałam sie ze 40 minut i weszłam po usilnych prośbach do niego na 3 minuty!
Cóż, Bogu oddaję mojego tatę i ufam że będzie dobrze! Amen+

Panie Jezu! Za wszystko Ci dziękuję, bo wszystko co czynisz jest dobre i potrzebne.
JEZU KOCHAM SIĘ BEZ GRANIC!

***



Obrazek
emilia
Administrator
Administrator
 
Posty: 2098
Dołączył(a): 14 wrz 2008, o 10:10

Przyjdźcie do Mnie wszyscy! Mów Panie Jezu...

Postprzez emilia 26 wrz 2018, o 09:53



>> Przyjdźcie do Mnie, wy kapłani.
Przyjdźcie do Mnie, wy wszyscy ludzie, którzy cierpicie z powodu boleści fizycznych, boleści moralnych, boleści duchowych.
Te ostatnie są doznawanym przez was bólem, że nie potrafiliście uświęcić się tak, jak chcieliście, z miłości do Boga, pilnie, bez powracania do zła.

Droga uświęcenia jest długa i tajemnicza.
Czasem przemierzana jest bez świadomości podróżującego, który porusza się w ciemnościach, ze smakiem trucizny w ustach, i sądzi, że nie posuwa się naprzód i nie pije niebiańskiego napoju.
Nie wie on, że i ta ślepota duchowa to też element doskonałości!

Aby wytrwać, przyjdźcie do Mnie, wy, którzy jesteście zmęczeni i utrudzeni; wy kapłani, i wy wszyscy ludzie, którzy szukacie Boga, którzy płaczecie z powodu bólu odczuwanego przez was na ziemi, wyczerpującego was w samotności!

~~~~

Obrazek


JA WAS POKRZEPIĘ!

Weźcie Moje jarzmo.
To nie jest brzemię.
To podpora!
Przyjmijcie Moją naukę, jakby to była umiłowana małżonka.
Naśladujcie waszego Nauczyciela, który nie ogranicza się do wychwalania jej, lecz wykonuje to, czego naucza.
Uczcie się ode Mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem.
Znajdziecie odpoczynek dla waszych dusz, gdyż łagodność i pokora zapewniają królestwo na ziemi i w Niebie.
Już wam powiedziałem, że prawdziwi zwycięzcy pośród ludzi to ci, którzy zdobywają je miłością, a miłość zawsze jest łagodna i pokorna.
Nigdy nie dam wam do wykonania czegoś, co przekraczałoby wasze siły, gdyż kocham was i chcę was mieć ze Mną w Moim Królestwie.
Weźcie więc Mój znak oraz Moją szatę.
Starajcie się upodobnić do Mnie i być takimi, jak was uczę przez Moją naukę.
Nie lękajcie się, gdyż Moje jarzmo jest słodkie i jego ciężar lekki, nieskończenie zaś potężna jest chwała, jaką będziecie się cieszyć, jeśli pozostaniecie wierni. Nieskończona i wieczna!

~~~

>> O, ludzie, dlaczego chcecie być zmęczeni, zrozpaczeni, utrudzeni, zniechęceni, przygnębieni, skoro możecie być odciążeni i pocieszeni?
Dlaczego i wy, Moi kapłani, chcecie odczuwać zmęczenie misją, jej trudność, jej surowość, gdy tymczasem – posiadając ufność dziecka – moglibyście mieć tylko radosną gorliwość, promienną łatwość dla wypełnienia tej misji?
Zrozumielibyście i odczuli, że ona jest surowa jedynie dla zatwardziałych, nie znających Boga.
Dla tych zaś, którzy są Mu wierni, jest jak matka, która podtrzymuje w drodze, wskazując niepewnym stopom swego dziecka kamienie i ciernie, gniazda węży i rowy, aby je poznali i nie zginęli w nich!


[por. Mt 11,28-30]


Obrazek
Obrazek



Iść do Jezusa w każdej sytuacji.
Iść do Niego, gdy trudno dźwigać ciężar życia.
Gdy ciemność i beznadzieja.
Iść do Niego po siły i moc, po pociechę i ratunek.
Do tego wzywa nas Chrystus - nie zapominaj o Nim!
ON jest pomocą i nadzieją
On jest Światłem i ratunkiem we wszystkim.
Dziś idę Do Jezusa na adorację Najświętszego Sakramentu i na Eucharystię.
Dziś Mszę św. oddaję za tatę i za Anetę, która zapomniała co to wiara i VI przykazanie!
O ratunek dla nich+ i ulgę dla mnie w tych udrękach.




Obrazek
emilia
Administrator
Administrator
 
Posty: 2098
Dołączył(a): 14 wrz 2008, o 10:10

List do kapłanów!

Postprzez emilia 3 paź 2018, o 11:33



Ks. Adam Skwarczyński: Do moich współbraci kapłanów!

Oto jedno z tych proroctw, wygłoszone przez Jana Pawła II w ramach jego rozmowy z dziennikarzami w Fuldzie w 1980 roku: «Będziemy się musieli wkrótce przygotować na wielkie doświadczenia, które mogą nawet domagać się narażenia naszego życia oraz poświęcenia się bez reszty Chrystusowi i dla Chrystusa. Może to być złagodzone dzięki naszej modlitwie, ale nie może już być odwrócone, ponieważ tylko w ten sposób może nastąpić prawdziwe odnowienie Kościoła. Jakże często Kościół odnawiał się przez krew. Nie inaczej dokona się to także tym razem. Obyśmy byli silni, przygotowani i pełni ufności pokładanej w Chrystusie i w Jego świętej Matce. Odmawiajmy wiele razy i często Różaniec».

DO MOICH WSPÓŁBRACI KAPŁANÓW!

Tak, do wyświęconych przez biskupów Kapłanów katolickich, których ostatnio próbuje się nazywać „prezbiterami”. Pozdrawiam Was, Bracia, w Panu naszym Jezusie Chrystusie!

Mimo iż moje nazwisko budzi w Was różne skojarzenia – głównie ze względu na głoszenie przeze mnie Paruzji jako wydarzenia z naszych dni, a nie z końca świata – ponaglony dzisiaj o 15.00 wewnętrznym nakazem, odważam się do Was pisać. Co do Paruzji – tu w nią nie wnikamy, jednak pragnę Was uspokoić: mój Biskup Ordynariusz wysłuchał mnie cierpliwie i otrzymał moje pisma, lecz niczego nie zakwestionował, działam więc za jego wiedzą. Powiedziałem mu: „Nie mogę nie mówić tego, co widziałem i słyszałem”.

Nie jestem od tego, by Was sądzić, Bracia! Wszyscy mamy to w swojej naturze, że chcielibyśmy na tej ziemi urządzić się jak najwygodniej, jak najweselej i jak najprzyjemniej, zaspokajając swoje zachcianki i pożądania, realizując własne plany co do przyszłości – i sytej, i bezpiecznej. Jednak wiemy, że nasze życie o tyle podoba się Bogu i bliźnim, o ile jest altruistyczną służbą. Ci „obsługiwani” różnie nas oceniają, nieraz niestety z bólem i goryczą, widząc w nas urzędników zza biurka, spoglądających niecierpliwie na zegarek i inkasujących niemałe pieniądze. Nie dziwmy się więc, jeśli mówią o nas coraz bardziej krytycznie, bo wielu z nas zasłużyło na to.

Nadszedł moment, w którym „nie czas sadzić róże, gdy płoną lasy”: zajmować się błahostkami, marzyć np. o „bardziej wypasionej bryce”, podziwianej przez kolegów. Zaczynają się na naszych oczach wypełniać proroctwa, „siekiera do korzeni drzew jest już przyłożona”! Oto jedno z tych proroctw, wygłoszone przez Jana Pawła II w ramach jego rozmowy z dziennikarzami w Fuldzie w 1980 roku: «Będziemy się musieli wkrótce przygotować na wielkie doświadczenia, które mogą nawet domagać się narażenia naszego życia oraz poświęcenia się bez reszty Chrystusowi i dla Chrystusa. Może to być złagodzone dzięki naszej modlitwie, ale nie może już być odwrócone, ponieważ tylko w ten sposób może nastąpić prawdziwe odnowienie Kościoła. Jakże często Kościół odnawiał się przez krew. Nie inaczej dokona się to także tym razem. Obyśmy byli silni, przygotowani i pełni ufności pokładanej w Chrystusie i w Jego świętej Matce. Odmawiajmy wiele razy i często Różaniec».

Drodzy Bracia, pisząc swego czasu artykuł „Windą do Nieba”, który można przeczytać pod zakładką z moim nazwiskiem na stronie miałem na myśli te właśnie czasy, które teraz nadeszły. Bóg nie krył ich przede mną. On jest mi świadkiem, że pokazał mi np. dni, które jako kapłan (jeszcze nim wtedy nie byłem) musiałem spędzać ukryty w lesie, a tylko w nocy mogłem przyjść do domu. A ta „winda” (do Nieba) to nic innego, jak nasze męczeństwo. Tak – nasze, polskie, także. Polska była do tej pory uznawana za bastion wiary, więc nie dziwmy się, że teraz staje się jakby „redutą Ordona”. A taki ostrzał duchownych polskiego Kościoła jak „Kler” Bóg dopuszcza w ściśle określonym celu: każdemu z nas daje okazję do opowiedzenia się, po czyjej jest stronie. Możesz być tylko Ablem albo tylko Kainem, nigdy pośrodku! Ja chcę być Ablem. A tym ostrzałem nie przejmuję się, gdyż wkrótce napełnią się nasze kościoły zgodnie z powiedzeniem: „Jak trwoga, to do Boga”.

Nie piszę jednak do Ablów, lecz do wszystkich moich Współbraci. Piszę o męczeństwie. Nie wszyscy przemyśleli jego istotę, a teraz warto, już najwyższy czas. Jest ono prostą konsekwencją podjęcia krzyża. Wielu z nas przez całe lata czytało słowa Jezusa o krzyżu, bez podjęcia i niesienia którego nie można uważać się za Jego ucznia. Czytający byli przy tym jednak jak Piotr, który przekonywał Jezusa o bezsensie tegoż: „Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie!”. Niech więc teraz odniosą do siebie słowa Jezusa: „Zejdź mi z oczu szatanie, bo nie rozumiesz tego co Boże, tylko to co ludzkie!”. „Celnicy i nierządnice”, „moherowe berety” swój krzyż rozumiały, podejmowały i niosły, a oni – nie! Wydawało im się, że święcenia kapłańskie wynoszą ich ponad prosty i grzeszny lud i upoważniają do tego, by zawsze widzieli siebie „po stronie prawej lub lewej” Króla i na „pierwszych krzesłach w synagogach”. O, jakże mali są wobec tamtych świeckich kapłanów, którzy mężnie potrafili samych siebie składać Bogu w ofierze w zjednoczeniu z Chrystusem! Tymczasem obdarzeni łaską święceń wpadali w przerażenie, gdy stawali wobec nawet niewielkiego cierpienia, rozsypania się ich planów, pozbawienia ich przyjemności…

Piszę to w oparciu o własne doświadczenie, gdyż nieraz musiałem przemawiać do swoich współbraci. Podczas pewnych rekolekcji powiedziałem im, że ich kapłaństwo ze święceń nie będzie w pełni owocne, jeśli nie połączą go z tym z chrztu i z bierzmowania, powszechnym, składając samych siebie w ofierze Bogu za Kościół. Księża podnieśli bunt i kilku z nich natychmiast wyjechało wołając, że same święcenia działają „ex opere operato” (swoją własną mocą) i że żadne ich osobiste ofiary nie są potrzebne! Takich uciekinierów spod krzyża jest dzisiaj wśród nich ogromna większość. Ale tę lukę czymś muszą w życiu zapełnić. Czym – o tym wie i piekło, i oni sami. Dlatego współcześni „synowie Lewiego” muszą być „przetopieni jak złoto i srebro”, a dopiero wtedy „będą składać Bogu ofiary sprawiedliwe”, w pełni owocujące. Inaczej nasz Kościół będzie jak próchno na wietrze.

Gdy kapłani sami nie żyją tymi prawdami, jak mogą przekazać je innym? Błąkające się owce tych pasterzy nie mają nieraz pojęcia o tym, jak ogromną wartość ma codzienny krzyż ofiarowany za innych, jak dalece czyni on tych ofiarników duchowymi ojcami i matkami wielu grzeszników i pozwala im wypełnić ich powołanie apostolskie. Bo przecież wszyscy mamy nie tylko zasłużyć sobie na Niebo, lecz także zdobywać je dla innych, głównie za cenę własnej ofiary. Wydaje się to oczywiste, a jednak… Zapytałem obłożnie chorą, do której co miesiąc przychodzą księża z sakramentami (w samym sercu diecezji, gdzie służy śmietanka doktorów i magistrów), za kogo ofiarowała swój krzyż. Robi okrągłe oczy: nikt jej przez lata o tym nie powiedział ani o to nie pytał… Kto jest temu winien, że ogromny kapitał wieloletniego cierpienia został zmarnowany?

Mało tego: błędy Lutra do tego stopnia zakorzeniają się w Kościele, że głosi się „miłosierdzie dla wszystkich bez wyjątku” (a więc „piekła nie ma”, nawrócenie nie jest konieczne), a do tego zbawienie w oparciu o wiarę bez uczynków („sola fides”)! Czy tak trudno zrozumieć, że taka wiara jest martwa, a nie zbawcza? A jeśli apostołowie odrzucali ideę zbawienia w oparciu o uczynki, to nie chodziło im o czyny miłości bliźniego, lecz o faryzejskie trzymanie się przepisów Prawa, co miało rzekomo zapewnić zbawienie. Dla mnie to był szok: niedawno słyszałem na Placu Świętego Piotra zgryźliwe pytanie: „To co, myślicie, że przez dobre uczynki będziecie zbawieni…?”

Ale wróćmy do naszego tematu. Otóż męczennikiem nie jest tak naprawdę ten, kto uciekał lub bronił się, a wrogowie wiary dopadli go i zabili. Bóg patrzy w serce i za męczennika krwi uzna wyłącznie tego, kto nie tylko postradał życie, ale Mu je świadomie i dobrowolnie ofiarował. W ten sposób upodobnił się on do Mistrza, który rzekł, iż nikt Mu życia nie odbiera, lecz On sam dobrowolnie je oddaje.Ten zaś, kto złożył siebie Bogu w ofierze, lecz nie miał okazji przelać krwi za wiarę, będzie w wiecznej chwale o wiele wyżej od zabitego w czasie ucieczki (chodzi tu o ucieczkę podwójną: fizyczną, ale głównie o duchową – od męczeństwa). Chociaż ten ofiarnik nie znajdzie się w gronie męczenników krwi, jednak będzie w bardzo bliskim mu chórze męczenników w pragnieniu.

Drodzy Bracia, czy ma teraz sens publiczne użalanie się na ataki wymierzane w Kościół? W duchownych – w czyste baranki, niewinnie prześladowane? Na to już za późno! Oto zbliża się dzień Waszej fizycznej ucieczki, ukrywania się, pozostawienia kościołów na pastwę wrogów. Jednak czy i Waszej ucieczki duchowej? Ta nie może trwać bez końca! Czas się zatrzymać i wyciągnąć z tego rozważania prosty wniosek. Wasz Mistrz i Odkupiciel, Nieskończona Miłość, czeka na Was w cichym jeszcze wnętrzu Waszej świątyni. Czeka na to, że tym razem Jego wybrani Go nie zawiodą i dojdą na Golgotę. Że złączą ofiarę swojego życia z Jego Ofiarą, składaną Ojcu.

W świątyni pogrążcie się więc najpierw w głębokim i szczerym żalu, zwanym skruchą serca. Tylko Odkupiciel wie, ile Go kosztowaliście przez swoje grzechy i zaniedbania. Niektórzy z Was szli do Jego ołtarza w grzechu ciężkim, trwając latami w świętokradztwie, a sakrament Pokuty traktując powierzchownie – jako formalność. Mogło się to zacząć pozornie niewinnie: nie mogli natychmiast dotrzeć do odpowiedniego spowiednika, a potem przyzwyczaili się do trwania w grzechu i uśpili swoje sumienie. A iluż to pasterzy ma na sumieniu także grzechy cudze, o wiele cięższe niż własne… I tych biednych wspólników grzechu muszą przynieść Jezusowi na swych ramionach w duchu pokuty. Niech gorszyciele dziękują Bogu za to, że ominął ich kamień młyński i morze!

Dla wielu z Was oprócz samej skruchy konieczna jest spowiedź generalna – z całego życia. Dobrze wiemy, że jeśli nawet nigdy nie zatailiśmy grzechów ani ich istotnych okoliczności, to jednak mogliśmy nie mieć dostatecznie szczerego żalu, jak też naprawdę mocnego postanowienia i woli poprawy. Iluż to ludzi traktuje spowiedź jak miskę z wodą, do której idą co jakiś czas „obmywać” sumienie jak ręce, które się przybrudziły, bo źle się z tym brudem czują. Idą do księdza (na rozmowę) a nie na Golgotę do Jezusa przeprosić za zadane Mu rany. Wcale nie postanawiają, że nigdy już do tego brudu nie chcą wrócić! Oczywiście nikt nie może dać gwarancji ani Bogu, ani sobie, ani innym ludziom, że nie wróci – byłaby to pycha – ale musi zagwarantować, że nie chce wrócić! Bez takiej gwarancji i bez szczerego żalu spowiedź może być świętokradzka, a po niej wszystkie następne, i to całymi latami. Może tu chodzić i o nas, i o naszych penitentów, których seryjnie „odpukiwaliśmy” bez zwracania uwagi na to, czy wszystkie warunki sakramentu dobrze wypełniają.

Nie ma doskonalszej pokuty, niż pełne posłuszeństwo Bogu. Przez nie Jezus nas wszystkich odkupił, takiego też posłuszeństwa od Was oczekuje. Co może być jego najdoskonalszym wyrazem? Wasz osobisty krzyż! Podejmując go w takim kształcie, w jakim Bóg zechce Wam go dać, nie tylko wynagrodzicie Mu na ziemi za swoje grzechy (może Was ominąć Czyściec), lecz staniecie się w pełni Jego apostołami.

Tak więc w świątyni z pokorą, ale i śmiało, rozkrzyżujcie swoje ręce przed Bogiem i powiedzcie Mu słowa zdecydowania się na ofiarę, które od lat wypowiadają wraz ze mną („Iskra z Polski”) tysiące ludzi świeckich: OTO JESTEM!!! Wstępując rano na codzienny krzyż nie obawiajcie się niczego, nawet męczeństwa krwi. Nasz Kochany Ojciec Niebieski nigdy nie obciąży swojego dziecka ciężarem, którego by nie uniosło. Niech On sam Was błogosławi. Niech Was wspiera Maryja Matka Kapłanów, kapłan w pełni ukrzyżowany święty Ojciec Pio, patron kończącego się miesiąca, oraz patronka rozpoczynającego się nowego, Teresa. „Wstępuję do Karmelu, by modlić się za kapłanów” – to słowa Świętej, uśmiechającej się do końca wśród najsroższych cierpień.

Do spotkania w Bramie Nieba, Bracia – z Wami i z prowadzoną przez Was wielką trzodą wiernych owieczek!

ks. Adam Skwarczyński

****

List ten dostałam od Jacka, mam zamiar go rozesłać.
Mocny tekst, a kim jest autor, nie do końca wiem, jednak to nieistotne, bo rzeczy zawarte w tym liście świadczą i jego oddaniu Bogu i Kościołowi, a to najważniejsze.
Być gotowym na męczeństwo to wielka rzecz!!!



Obrazek
emilia
Administrator
Administrator
 
Posty: 2098
Dołączył(a): 14 wrz 2008, o 10:10

Orędzia Pana Jezusa do Kapłanów

Postprzez emilia 4 paź 2018, o 11:12


ODRZUCONA MIŁOŚĆ!

Jezus: Wśród podróżującej ludzkości nie ma jeszcze miłości doskonałej: polega ona na miłości ku Bogu w Trójcy Jedynego, oraz na miłości waszych braci, bardziej niż co innego na świecie. Jest to przykazanie nowe, dobrowolnie przyjęte i przeżyte w najwyższym stopniu.
Doskonałość tej Miłości osiąga się i uzupełnia w Niebie.
Stopień chwały odpowiada temu stopniowi miłości; im większą osiągnie się miłość, tym większy będzie stopień chwały.

Dlaczego ludzie odrzucają miłość? Dlaczego nie umieją docenić tego największego dobra, dla którego byli stworzeni?
W tym zakresie również poważna odpowiedzialność ciąży na sumieniu Moich kapłanów!
Gdy ci, którzy mają obowiązek podtrzymywania ognia w piecach huty, przestaną dorzucać paliwa, wszystko się zatrzymuje: ogień wygasa i praca ustaje. To samo dotyczy wielkich centrali termoelektrycznych.

Miłość można porównać do ognia każdego rodzaju, który podtrzymuje hutę lub centralę. Jeśli ogień tam ustaje, to życie przestaje pulsować.
W Moim Kościele wygasło wiele pieców.
Każdy biskup i każdy kapłan powinien być rozpalonym piecem promieniującym gorącem i energią duchową, przez świętość swego życia, moc Łaski Bożej i Słowo Boże.
Lecz, gdy te piece nie są podtrzymywane, w nich, i dookoła nich gaśnie powoli życie. A Kościół cierpi z powodu tej smutnej rzeczywistości.


Obrazek


Dziś mamy kryzys w KK pod każdym względem. Zło napierające zewsząd nie pomaga w dążeniu do świętości nawet duchownym. Smutne to bardzo! Brak im odwagi, wiary, determinacji...Ludzie boją sie męczeństwa, nawet tego minimalnego. Gdy ktoś powie coś nie po naszej myśli, czy skrytykuje nas, już wpadamy w złość i obmyślamy zemstę lub odwet! Jasne! każdy chce być podziwiany, chwalony i doceniony. Każdy chce żyć wygodnie w spokoju i mieć dobre wizje na przyszłość.
Jezus jednak jest wymagający. Wymaga od nas - od kapłanów przede wszystkim - oddania siebie i zrezygnowania z siebie! Trudne to.
Miłość doskonała.
Czy taka miłość jest możliwa na świecie? - zastanawiałam sie i mam odpowiedź - nie!
Najdoskonalsza miłość jest tylko w Niebie...jednak na ziemi mamy do niej dążyć i kochać wszystkich ludzi, nade wszytko BOGA!
"Im większą osiągnie się miłość, tym większy będzie stopień chwały"
Chwała w niebie, czyli miejsce w niebie na jakie zasłużymy swoim życiem!
W Niebie są różne stopnie/poziomy dla zbawionych. Pięknie byłoby być jak najbliżej Boga!!!
Dlatego kto tego pragnie, powinien ćwiczyć się w miłości bliźniego, tej najdoskonalszej czyli bezinteresownej.
Powodzenia życzę sobie i Tobie!
Niech Bóg obdarzy nas wszystkich wielkim pragnieniem przebywania w Jego bliskości na wieki!+

Dziś pierwszy czwartek miesiąca.
Eucharystię oddaję dziś za duchownych, tych w kryzysie i błądzących, aby Pan ich wyzwolił ze zniewoleń i dał pełnię wiary, miłości i ogień w dążeniu do chwały Bożej!
Niech im da łaskę promieniowania energią duchową i świętością życia!

>>>Nie daje mi spokoju zdanie, które przeczytałam dziś w liście mojej przyjaciółki - jaka boleść!
"Gdyby nie Pan Jezus obecny podczas mszy i w tabernakulum, przestałabym chodzić do kościoła, bo czuję się zgorszona postępowaniem proboszcza..." !!!!!

....bez komentarza, raczej potrzeba modlitwy, wiele nieustającej modlitwy za duchownych+++

***
Ach jeszcze najważniejsza intencja dziś, o której pamiętam -
imieniny mojej Babci Rozalii i ks. Franciszka Sarnowskiego i Franciszka Olczyka śp oczywiście.
Niech Chrystus ich przytuli na wieki!

http://www.fronda.pl/a/dlaczego-bog-poz ... 16837.html


Obrazek
emilia
Administrator
Administrator
 
Posty: 2098
Dołączył(a): 14 wrz 2008, o 10:10

Chryste przymnóż nam wiary!

Postprzez emilia 8 paź 2018, o 11:04


W piątek byłam u taty w szpitalu. Dochodzi pomału do zdrowia - Dzięki Bogu!
Gdy tam byłam, przyszedł ksiądz z Najświętszym Sakramentem. Wszedł na salę i zapytał czy ktoś chce przyjąć Komunię św. Nikt sie nie zainteresował oprócz mojego taty. Ludzie zachowywali się w sposób niewiarygodnie, skandalicznie obojętny! To mnie zszokowało - znowu, bo w Wołominie było to samo. Komórki ich bardziej zajmowały niż Chrystus, który przyszedł ich pokrzepić, uzdrowić i nakarmić Swoim Ciałem!! Brak zainteresowania i całkowita obojętność ze strony ludzi chorych! Zaskakuje mnie to i wprawia w smutek, załamanie i zakłopotanie! Brak jakiegokolwiek gestu wiary, czci, hołdu..zanik kompletny! postawa leżąca i obojętna - czy może być coś bardziej tragicznego??!!

***

Byłam też na Grochowskiej w księgarni. Kupiłam już książki na prezenty gwiazdkowe. Dzieła A. M. Liguoriego. Piękne i warte poznania. Myślę że dobre to będą prezenty.


A dziś wieczorem Różaniec, zebranie KR i Msza św., za mame i zmarłych z KR.

Matko Boża Różańcowa wyproś wiarę dla nas!




Obrazek
emilia
Administrator
Administrator
 
Posty: 2098
Dołączył(a): 14 wrz 2008, o 10:10

Orędzia Pana Jezusa do Kapłanów

Postprzez emilia 11 paź 2018, o 09:38


PRAWDZIWY PROBLEM - KRYZYS WIARY I MIŁOŚCI

Jezus: Jaki cud dokonałby się i ileż cudów ujrzałby świat, gdyby biskupi zebrali dookoła siebie swych kapłanów i z prawdziwą pokorą (tak jak Ja ich jej nauczyłem), bo bez niej nie ma autentycznej mentalności wewnętrznej, umówili się wspólnie jak rozpalić w sobie ogień miłości, by udzielić go swym synom i braciom.
O, gdyby odkładając na stronę te rzeczy, które mało co służą zbawieniu dusz, poświęcili się oni całkowicie prawdziwemu problemowi Kościoła, jakim jest powstrzymanie i przeszkodzenie ofensywie rozwiniętej przez moce piekła.
Powinni użyć i wyostrzyć swą broń pokuty wewnętrznej i zewnętrznej (leżącej teraz bez użytku), postępując przede Mną w posłuszeństwie Mojemu Wikaremu i hierarchii, oraz zachowując ewangeliczne ubóstwo.
Wtedy świat mógłby jeszcze być uratowany od grożącego wam, już rozpoczętego nawału zła.
Lecz, gdy brak wiary i miłości - nie można się modlić, nie można się umartwiać, ani przyjąć cierpienia.

Oto, mój synu, główne przyczyny zła: kryzys wiary i kryzys miłości.
Dużo mówi się o miłości, ale mało jest dusz, ją posiadają.
Kryzys wiary zgasił wiele pieców, nawet w Kościele.
Trzeba je znowu rozpalić nie tracąc czasu, by życie boskie napłynęło znowu do dusz.
Synu, módl się i proś o modlitwę dusze dobre.
Ofiarujcie się Mojemu Sercu Miłosiernemu i Niepokalanemu Sercu Mojej i waszej Matki, a rozpalicie ogień tam, gdzie jest zimno i panuje mróz śmierci.
Błogosławię Cię.

Obrazek

Potrzeba aby kapłani zapłonęli ogniem miłości, aby ciągle modlili się i pokutowali, alby ratowali powierzone im dusze od zguby wiecznej, aby odłożyli zajęcia puste i nic nie znaczące - Chrystus na to wskazuje i woła, aby takimi byli kapłani...

Dziś Chryste wkładam zabłąkanych kapłanów do Rany Twojego Miłosiernego Serca.
Dziś ich tam umieszczam, aby Miłość Twoja i Krew Najświętsza ich odnowiła i uleczyła, wskrzesiła do nowego życia.
Aby ożyli ci, którzy są pogrążeni w śmierci duchowej!
Aby ci którzy są zniewoleni doznali ulgi uwolnienia!
Ci którzy upadli, niech znajdą siły do powstania i wyjścia z kryzysu, oby zostali uleczeni i podźwignięci przez Twoją Moc Jezu!
Niech zbudzą sie ich serca i niech służą Tobie Boże z oddaniem i pokorą!
Niech kapłani, tak bardzo przez Ciebie umiłowani, będą Twoją radością!
Niech ratują świat, niech znajdują siły na każdy dzień do tej walki!

A M E N!

W sposób szczególny dziś polecam Twojemu Sercu o, Chryste ks. Mariusza!
Proszę o światło DŚ dla niego, roztropność i zrozumienie swojego niestosownego postępowania.



Obrazek

https://img.freepik.com/premium-photo/v ... 6-9997.jpg

https://img.myloview.pl/obrazy/beautifu ... 620317.jpg

GALERIA MARYI PANNY
emilia
Administrator
Administrator
 
Posty: 2098
Dołączył(a): 14 wrz 2008, o 10:10

Orędzia Pana Jezusa do Kapłanów

Postprzez emilia 18 paź 2018, o 10:08


***

21.12.1975 r.

ISTNIEJEMY W NIM, ŻYJEMY W NIM, W NIM PORUSZAMY SIĘ!

Jezus: Synu, pisz:
„…Istniejemy w Nim, żyjemy w Nim, w Nim poruszamy się!"

Ile niezrozumienia w waszych duszach, co do Mojej rzeczywistej obecności we wszystkich rzeczach.
Powtarzam: we wszystkich rzeczach!

Ja Jestem Nieskończony: dokąd byś nie poszedł - nie mówię ciałem - ale duszą, Ja tam jestem.
Dlatego powiedziałem: „ Chodź w mojej obecności, a będziesz doskonały.”
Czy można uchylić się od obecności Bożej?
Adam i Ewa myśleli tak głupio, kiedy skryli się, gdy zgrzeszyli. Wielu ludzi i wielu chrześcijan myśli tak po popełnieniu grzechu. Myślą tak nawet niektórzy kapłani.
Co za głupota i co za zaślepienie: Nikt nie może ujść spojrzeniu Boga. „ W Nim jesteśmy, w Nim żyjemy, w Nim poruszamy się ”.
Czy nie czujesz w swej duszy, mój synu, Mojej Obecności, Słowa Bożego, w Trójcy Jedynego?

***
Bóg jest OBECNOŚCIĄ, Bóg jest wszędzie i we wszystkim.
Bóg jest teraz ze mną, z tobą, jest z każdym, jest wszechobecny!
Trudno to pojąć.
Tak, bo myślimy ludzkim umysłem, który jest ograniczony i skończony.
Bóg jest tak niepojęty i niesamowity, tak nieskończony, niewyobrażalnie Wielki, iż nigdy tego nie zrozumiemy.
Mierzymy Go ludzkim umysłem i nic nie rozumiemy, bo to ludzkie, nikłe myślenie.
Lecz wystarczy pomyśleć o dziele stworzenia które od NIEGO pochodzi; o kosmosie, o mikrokosmosie, o człowieku...tyle miliardów ludzi na świecie, każdy jest inny, każdy ma swój charakter, wygląd, nawet inny głos. Mnogość tego i nieskończoność. To samo dotyczy roślin, zwierząt owoców...
Oto jem śliwkę i zachwycam sie jej smakiem, zapachem, wyglądem, a przecież śliwek jest wiele odmian...to samo z jabłkami, gruszkami... wszystko odmienne i charakterystyczne dla swego gatunku, cudowne!
Jakie bogactwo, jaka niesamowita różnorodność!
Jak nie wierzyć w Boga - Stwórcę i Dawcę?
Tylko głupiec mówi - nie ma Boga!

Dziś czwartek, modlę się za duchownych, za oczyszczenie KK, za synod, o świętość dla kapłanów, wierność i moc.
Ojciec wczoraj wrócił ze szpitala.
Chwała Panu, że jest w dobrej formie, oby było jeszcze lepiej.



Obrazek
emilia
Administrator
Administrator
 
Posty: 2098
Dołączył(a): 14 wrz 2008, o 10:10

Dusza czyśćcowa!

Postprzez emilia 29 paź 2018, o 17:10


"...Trzy lata temu w kościele parafialnym w Poznaniu w dzielnicy Ławica, miało miejsce wstrząsające wydarzenie. W parafii we wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych odprawiana jest wyjątkowo uroczysta Msza św. za nieżyjących parafian. Jest bogato rozbudowana liturgicznie i uczestniczy w niej bardzo dużo wiernych. Tamtego roku, pod koniec Mszy św., przed końcowym błogosławieństwem, ks. Proboszcz zauważył, że do kościoła wszedł ubrany w czarną sutannę śp. ks. Arcybiskup J. Stroba. Podszedł pod ołtarz i wyciągając rękę powiedział: A ja?
Ks. Proboszcz uświadomił sobie, że w czasie Mszy św. nie pamiętano o nim w modlitwie i dlatego teraz prosi, żeby się również za niego pomodlono. Wezwał więc zgromadzonych do modlitwy za śp. ks. Arcybiskupa Strobę. Po odmówieniu modlitwy ks. Arcybiskup zniknął. Było to ogromne przeżycie dla ks. Proboszcza i całej parafii oraz znak dany od Pana Boga, żeby modlić się za dusze w czyśćcu cierpiące.

Dlaczego Bóg pozwala na tak niezwykłe zjawiska? Przede wszystkim w tym celu, aby nam uświadomić, że zmarli są bardzo blisko nas i naszym obowiązkiem jest pomaganie im przez modlitwę i życie zgodne z Ewangelią, w ich dojrzewaniu do nieba. Z drugiej strony Chrystus pragnie, abyśmy całym sercem przygotowywali się na spotkanie się z Nim w chwili śmierci, oraz pamiętali, że nie możemy przywiązywać się do dóbr materialnych, pięknego domu, mieszkania, pieniędzy, majątku itd, gdyż w momencie śmierci będzie liczyła się tylko miłość i nasza dojrzałość do miłości. Będziemy sądzeni z miłości. Natomiast niedojrzali do miłości będą musieli, w niewyobrażalnym cierpieniu czyśćca, dojrzewać do pełni szczęścia w niebie."

Tekst pochodzi z Frondy. Niesamowite świadectwo umęczonej duszy.
Sprawdziłam kiedy zmarł ks. abp Stroba...stało sie to 12 maja 1999 w Poznaniu. Zatem dopiero po 16 latach pojawił sie na ziemi prosząc o pomoc w zbawieniu duszy, prosząc o modlitwy! Dopiero teraz dostał pozwolenie, aby sie tu zjawić, chwała Panu za to!
Wydaje sie to potwornie długo! Aż 16 lat i nadal był w czyśćcu! Najwidoczniej mało osób pamiętało o nim w modlitwie, a może nikt, bo to szmat czasu od jego odejścia.

Przypomina mi sie teraz śp Ks. Franciszek Sarnowski, kiedy to, po 15 latach od śmierci zaczął mi sie nagle śnić! Wciąż mi sie śnił i śnił...mi.in. siedział i pracował w kancelarii, a ja chodziłam i oglądałam jego piękne pokoje, które niejako na niego czekały...
Wiele razy mi się śnił, i uważam, że przyszedł prosić mnie o modlitwę. Każda dusza musi mieć pozwolenie Boże, aby przyjść i prosić modlitwę, poprosił mnie! Długo przebywał w czyśćcu, Jezu jak długo! Kapłaństwo to wielka odpowiedzialność!!!

Ani o nim przecież nie myślałam, nie pamiętałam też /niestety/ w modlitwach, ot niekiedy mała modlitwa, gdy byliśmy na cmentarzu w Zatorach. Jednak 3 Zdrowaśki przy grobie to za mało, i nie to samo co Msza Św. Zamówiłam kilka Mszy za niego i już mnie nie nawiedza w snach. Mam nadzieję, że jest już zbawiony!
W tym roku także pamiętałam o nim w Wypominkach.

Wypominki i czas listopadowy to znakomita okazja, aby pomóc duszom pokutującym. Trzeba zamawiać za nich Msze święte i nie żałować czasu na modlitwę. One nie mogą modlić sie za siebie. Tylko my możemy za nie ofiarować praktycznie wszystko, pomagając im w ten sposób.



http://www.fronda.pl/a/dlaczego-bog-poz ... 16837.html


Obrazek
emilia
Administrator
Administrator
 
Posty: 2098
Dołączył(a): 14 wrz 2008, o 10:10

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Blog

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 1 gość

cron